Edith

DSC_7065.jpg
KLIKNIJ TU, ŻEBY OBEJRZEĆ ZDJĘCIA

Przyjechała, pogadała, pojechała. Tak w skrócie. Ale chyba prawdziwie. Bo to gadanie, to największy prezent, jaki mogliśmy sobie wymarzyć. Większość czasu spędziliśmy na ciągnących się w noc rozmowach. To jest jak bajka, móc mówić i rozumieć się w pół słowa, nie musieć wszystkiego tłumaczyć, łapać w mig grę słów, skojarzenia, żarty. Od wielu już miesięcy nie tęsknimy za chlebem ani za żółtym serem czy za śledziem w śmietanie. Da się bez tego żyć. Ale nie bez gadania, innego punktu widzenia, lecz innego po polsku, jak trzeba, po naszemu, a nie takiego, że Chińczyk rozumuje po Chińsku, bo miał Konfucjusza w zestawie historyczno-ludowym.
Eh, no i wódkę przywiozła pachnącą polską miętą. Tomek się prawie rozpłakał.

Post powstał na zajebistym notebooku Acer Aspire TimelineX

8 myśli do „Edith”

  1. Widać, że downo nie byliście w Polsce,
    bo teraz niektórzy polacy mówią i myślą
    jakby byli z innej planety i za cholere
    nie można zrozumieć o co im chodzi. Aby
    do wyborów a po nich może przemówią ludzkim
    głosem:)

Dodaj komentarz