pozdrowienia z…

chile jest jak europa. jest przecietne, usrednione, zuniformizowane, pozamiatane i z plastikowymi workami w koszach. jest jak romans hiszpana z niemcem, przyprawiony szczypta szwajcarskosci. z ulicami wypelnionymi ludzmi z kolekcji jesien-zima, stajacymi na czerwonym swietle i chowajacymi sie w oblokach zapachow ¨fabrique en france¨. podobnie jak temu krajowi, nic im nie mozna zarzucic, sa mili, usmiechnieci, pomocni i spokojni. wszyscy dokladnie tak samo, poprawnie, srednio nijacy. ich twarze znikaja z pamieci jeszcze nim oni sami znikna za pierwszym rogiem. brakuje tu zycia, tetna, rozmachu, zdecydowania. brakuje tej prostej prawdy bijacej z oczu indian, rybakow czy gorali. nic tu nie zaciekawia, nie porywa, nie zatrzymuje. nic oprocz piekna natury. bo ona niezawodnie, jak zawsze niezmeczenie, nieustannie zachwyca.
🙂 no tak,  ja tu sie rozpisuje, a tomek na to: chile ma cztery fajne rzeczy. fajne bulki, fajne wino, fajnych ludzi i fajne widoki. poza tym jest beznadziejne.
tak czy siak, pozdrawiamy…

… z mazur w chile
DSC_0508.jpg
http://picasaweb.google.com/maugoska/Pucon#

… z trasy na gdansk w chile
DSC_0489-1 (8).jpg
http://picasaweb.google.com/maugoska/DrogaDoPucon#

… z mazowsza w chile
DSC_0489-1 (11).jpg

… z nad bugu w chile
DSC_0489-1 (10).jpg

… z chile w chile
DSC_0257.jpg
http://picasaweb.google.com/maugoska/DrogaDoLaSerena#

jasne, jak ksiezyc

DSC_0324.jpg
http://picasaweb.google.com/maugoska/ObserwatoriumMamalluca#

„jak jest na ksiezycu, kazdy wie. nie? naprawde? no rozumiem, ze to moze byc nieinteresujace, ale przeciez juz wszystko o nim wiadomo. jest nudny. i za jasny. swieci jak latarnia i wszystko zaslania. co innego ta tutaj, widzicie? ta taka czerwona przy orionie, to nablizsza nas, ktora sie skonczy, zostanie supernowa, rozswietli niebo jak zorza, moze na tydzien, moze na pol roku. nie wiadomo. tak samo jak nie wiadomo, kiedy to sie stanie, byc moze juz sie stalo, ale jeszcze swiatlo do nas nie dotarlo, albo wlasnie w tej chwili sie dzieje. i to JEST interesujace. moge tak patrzec na nia godzinami i czekac na ten wybuch. i saturn. saturna lubie najbardziej, to pierwsza planeta, jaka zobaczylem, mialem wtedy moze z dziewiec lat, nigdy tego nie zapomne. to przez niego to wszystko. teraz nie macie szczescia, pierscienie sa tak ustawione, ze widac tylko poprzeczna kreske. trzeba poczekac kilka lat i znow bedzie piekny. a chcecie teraz zobaczyc cos pieknego? patrzcie, tam, to co wyglada jak jedna gwiazda, to tak naprawde kilka tysiecy gwiazd, popatrzcie uwaznie, zaraz zaczna wylaniac sie z chmury. jedna obok drugiej. przepiekne. a tam, to konstelacja lamy, za nia jest druga, to mala lama, a tam dalej lis. a tu czycha na nie waz. no nie dziwcie sie, wiem, ze tam nie ma gwiazd. to sa ciemne konstelacje, teraz sie ich nie uznaje, nie ma ich w podrecznikach, ale inkowie je opisali w swojej astronomii, w swoim zodiaku. wiele konstelacji umarlo wraz z cywilizacjami. szkoda!”
tu, w koncu wzial pierwszy oddech na westchnienie, zamyslil sie na moment i po chwili znow poplynal gwiezdny slowotok. pokazal nam jeszcze bliznieta, raka, lwa, panne, wage, skorpiona, krzyz poludnia, chmure magellana, uswiadomil, ze gwiazda polnocna, to tak naprawde dwie gwiazdy i ze za jakis czas przestanie wskazywac polnoc. a wtedy oni, tu, beda mieli poludniowa. bo wszystko jest w nieustannym ruchu. to jasne. jasne jak ksiezyc.