wspomnienie trans chaco

DSC_6204.jpg
http://picasaweb.google.com/maugoska/TransChaco#

choc oficjalne informacje mowily o 30 godzinach podrozy, sprzedawcy biletow sugerowali, zeby jedzenia i wody przygotowac na trzy dni. bo roznie to tam bywa. nie ma asfaltu, wszystko pokrywa nie chlonaca wody glina, wystarczy niewielki deszcz, by bylo nieprzejezdnie. a wtedy… stoi sie, stoi i czeka az woda splynie do rzek.
laczaca paragwaj i boliwie ruta trans chaco to tutejsza legenda. trudna, nieprzewidywalna, bezlitosnie blotnista albo nieznosnie otumaniona kurzem i pylem. wiedzie niezamieszkalymi, bagnistymi bezdrozami najbardziej nieprzyjaznych na tym kontynencie terenow. ostatnia paragwajska ostoja cywilizacji, punkt kontrolny w mariscal estigarribia, ulokowany jest ponad 200 km przed faktyczna granica. pierwsza boliwijska wioska – boyuibe – szescdziesiat kilometrow za linia dzielaca oba kraje. pomiedzy nimi, rozciaga sie 250 kilomertowy pas bezkrolewia. relacje ludzi, ktorzy go pokonali kusza… „ile razy mozna zlapac gume na niecalych 100 kilometrach? osiem.”, „…i stalismy i czekalismy, bo krokodyl rozlozyl sie na drodze i nie chcial ruszyc”, „…a gdy przejechalismy juz na strone boliwijska, autobus zostal zatrzymany przez uzbrojonych w noze, mlodych chlopakow. po dlugich negocjacjach stanelo na 5 dolarach od osoby za mozliwosc przejechania”
to co tomek, jedziemy, nie?
pojechalismy. do mariscal dotarlismy po polnocy. choc troche niepokoil asfalt niknacy w czerni nocy, miejsce wygladalo jak trzeba. wielkie zapuszczone nic w samym srodku niczego. obudzony pukaniem celnik, wyszedl z brudnej strozowki, podrapal sie po tylku, potem po glowie i rzucil, jesli wszystko bedzie w porzadku, wasz autobus powinien tedy przejezdzac za jakies trzy godziny. a czy moglibys… dobranoc. a. dobranoc. tyle go bylo. zostalismy z dwoma psami, chmara komarow, niewiarygodna iloscia lazacych po wszystkim zukow i tym cudownym laskotaniem emocji, poprzedzajacym przezycie  c z e g o s  w y j a t k o w e g o.
autobus zjawil sie o trzeciej. niemilo punktualnie. i nie wygladal na styranego, zbitego z blachy trupa, mial rozkladane fotele, mial dzialajace okna, mial nawet toalete… cos nas tknelo. z zywa jeszcze nadzieja zapytalismy kierowce, jak mysli, o ktorej bedziemy w santa cruz. ten spojrzal na zegarek i pewnym siebie glosem rzucil: o siedemnastej. wszystko, co stalo sie pozniej bylo rozczarowaniem.
autobus gladko plynac po swiezo wylanym asfalcie, kwadrans przed siedemnatsa dowiozl nas do celu.
coz… bardzo niedawno temu, nie bylo sobie drogi…
coz… trzeba bardzo sie spieszyc, bo swiat bardzo szybko sie zmienia…

10 myśli do „wspomnienie trans chaco”

  1. Takim to dobrze, nawet autobus z rozk?adanymi fotelami
    im podstawiaj? i punktualnie docieraj? do celu.
    A tu zakopiank? jedzie si? kilkana?cie godzin, a poci?g
    z Krakowa do Warszawy jest tak przepe?niony, ?e mo?na
    w nim sta? tylko na jednej nodze a miejsca siedz?ce
    losowane s? wieczorem w przddzie? wyjazdy razem z totolotkiem!!!!!

  2. Chcia?em poczyta?, ale bardzo ci??ko si? czyta, jak nie ma Wielkich Liter na pocz?tku zdania (szczególnie tak? czcionk?). Czy mo?na poprosi? Autorów o u?ywanie Shift? Mo?e popsuje Wam to wygl?d strony ale poprawi jej funkcjonalno?? i czytelnictwo. Polecam i pozdrawiam w oczekiwaniu na korekt?!

  3. drogi n_i_k…
    komentarza nie wyrzucilismy, ale pierwszy wpisany musielismy zatwierdzic. jest to niestety konieczne w obronie przed spamami. po jednorazowym zatwierdzeniu przez nas, hulaj dusza:)
    co do wielkich liter…przykro nam, ale nigdy ich nie bylo i nie bedzie, bo ja nie umiem ich uzywac. podobnie jak polskich znakow:)
    pozdrawiamy cieplo!

Dodaj komentarz