juz chyba na zawsze pozostanie: dedo. zaden tam stop-autostop, hiczhajking (jak to brzmi!), czy inny salongis-matkamine. dedo to po hiszpansku kciuk. kciuk lapie okazje. okazje wioza w dal. jechanie okazja to dedo. statystyka dni ostatnich: na kapuscie, na komposcie, z benzyna, z rodzina, z chinczykiem, malajem, hindusem, z przyczepka. i rekord: penisula malezyjska, w najszerszym swoim kawalku, z zachodu na wschod – godzin: piec. zaden VIP-autobus tego nie potrafi! vamos mi amor!
7 myśli do „dedo”
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Fajne buty,fajne nogi,
fajna skrzynia ciężarówki
na której za pomocą kciuka
można przejechać cały kraj,
każdy kraj,oby zawsze tak ten
kciuk był Wam pomocny!!!
Takie romanticzne wpisy to lubie:) Fajna fotencja, BW oddaje nastroj nostalgii:)
ale wam dobrze :)))))))))))))))!!!!!!!!!
a można prosić więcej zdjęć?
inezku, ale nie mamy:)
/czytaj, nienajlepiej wyszlam/
filip… jakiej nostalgii, toc to czysta akcja!
mamo, tu juz dobrze, bo ten z kompostem zniknal za horyzontem:)
caramba, a wiesz, kciuk pomocny, pomocny. w ogole te rece jakies takie wielofunkcyjne:)
Moja polonistka miała na nazwisko DEDO, Ecia na imię:-))))
maugo, no jak to nie macie? jedzie mi tu czołg? nowy sprzęt i niby nie ma zdjęć?
bardzo proszę o nawet najbardziej banalne, ale kolorowe, bo u nas zimno, deszczowo i szaro. pliiiiiiiiiiiiizzzz, bo zejdę tu na szarzyznę duszy.