„Miraż” i „Gorączka”. „Gorączka” i „Miraż”.

Miraz-Goraczka.jpg
KLIKNIJ TU, ŻEBY OBEJRZEĆ INNE NASZE OKŁADKI

Ha! Dzień to dla nas szczególny. Arcyniespodziewanym zbiegiem okoliczności nie jedna, ale dwie książki z naszymi okładkami trafiły dziś do księgarń. Czytaj dalej „Miraż” i „Gorączka”. „Gorączka” i „Miraż”.

Jogja malowana

DSC_8715.jpg
KLIKNIJ TU, ŻEBY OBEJRZEĆ ZDJĘCIA

O gustach się nie dyskutuje. Tak mówią. Jeszcze kiedy łaciny na targach używali – aby oliwę i winko nabyć – tak mówili, więc nie ma co z mądrością starożytną dyskutować.
A zatem, zamiast o sztuce (w Europie chyba już nie, ale tu, w Yogyakarcie ciągle trwa dyskusja czy murale i graffiti miano sztuki mogą nosić), będzie o sztuce życia, a jeszcze precyzyjniej – o sztukmistrzu życia – władcy przedziwnych przypadków. Czytaj dalej Jogja malowana

Zamyślenia jaskiniowe

DSC_8423.jpg
KLIKNIJ TU, ŻEBY OBEJRZEĆ ZDJĘCIA

Największą chyba bolączką jeżdżenia (ale też życia?) jest uodpornienie, zobojętnienie. Powolna albo i nie powolna utrata spontanicznej ciekawości, umiejętności zachwycania, łapczywego czerpania garściami każdej mijającej chwili. I nawet ciężko mieć o to do siebie pretensję, bo taka pretensja, to trochę jak walka z naturą rzeczy. No bo kiedy raz spróbujesz lodów, już zawsze będziesz wiedzieć jak to jest, będą spróbowane, pryśnie czar pierwszego razu okraszonego odkrywaniem nieznanego. Będziesz jeszcze poznawać waniliowe, czekoladowe, truskawkowe, ale w końcu, pewnej niedzieli stwierdzisz, że karmelowe to jest to, są ulubione, lepszych nie ma. I w tym właśnie momencie skończy się Twoja z lodami przygoda, zacznie zaś codzienne, coraz zwyczajniejsze, z czasem mniej lub bardziej nudne obcowanie. Ot, spowszednieją.
Cóż, tak to już jest, nic się nie poradzi – ciśnie się na usta.
Błąd. Czytaj dalej Zamyślenia jaskiniowe

Ich dom

komiks-slamsy.jpg
KLIKNIJ TU, ŻEBY OBEJRZEĆ ZDJĘCIA

Pociągi „kelas ekonomi” – najtańszy, ale i najbarwniejszy z dżakartowych transportów – na stacjach niemal nie stają. Zazwyczaj zwalniają tylko, pozwalając pasażerom na pospieszne wskoczenie czy wyskoczenie w miejscu przeznaczenia. W godzinach szczytu robi się z tego wskakiwania i wyskakiwania niebezpieczna przepychanka, bo nie dość, że tłok, że pociąg w ruchu, że kieszonkowcy, to jeszcze wiadomo, że jeśli nie uda się wcisnąć, na następny będzie trzeba czekać czterdzieści minut, godzinę, bo „kelas ekonomi” kursują najrzadziej. Dlatego, zanim ktokolwiek zdąży wysiąść, tłum z peronu szturmuje już wagon.
W takiej właśnie przepychance przegapiamy swoją stację. „Aj tam, tylko jedna, nie ma sensu czekać, cofniemy się piechotą wzdłuż wiaduktu kolejowego”, mówimy sobie, kiedy w końcu udaje nam się wysiąść. Schodzimy na ulicę, odnajdujemy kierunek, mijamy skrzyżowanie i… Czytaj dalej Ich dom