Życie na wodzie.

komiks-zycie-na-rzece.jpg
KLIKNIJ TU, ŻEBY OBEJRZEĆ ZDJĘCIA

Nie wiedziałam. Pojęcia nie miałam, że w rzece mogą być przypływy i odpływy. Staliśmy na deptaku w Chau Doc, długi, z socjalistycznym sznytem, klombiki, rzeźby na trawnikach, czerwona flaga – żółta gwiazda, huśtawki, spacerowicze niedzielni, fontanna, ładnie nawet. Staliśmy przy oddzielającej od wody barierce, wpatrzeni w ten niezwykły, trochę wyśniony, trącący starymi filmami krajobraz – Mekong, słońce czerwone i ogromne, łodzie, barki, czarne kontury palm, małe czółenka, mgliście, dłubanki zwinnie przemykające między sapiącymi wielkimi smokami taszczącymi piasek, kokosy, ryż, jedno na drugim, gęsto, na kupie. Maleńkie kobiety w spiczastych kapeluszach wiosłują, wiosłując plotkują, gwar, plusk, szemranie nurtu, mrowie ludzi, mrowie ryb – aż nagle – spojrzałam i zaskoczenie: zaraz, zaraz, przecież wcześniej, łodzie przy brzegu, tu, w tym samym miejscu, bujały się na falach. A teraz? Czytaj dalej Życie na wodzie.

Zielono mi.

delta-mekongu.jpg
KLIKNI TU, ŻEBY ZROUZMIEĆ, O CO NAM CHODZI:)

Żółte – bure – żółte – bure – żółte – bure – o-ooo.

Pociąg osobowy relacji Bangkok – Ayuthaya, 12 kwietnia 2009, pamiętam jak dziś, Tomek też pamięta, tylko on boleśnie, tak jak się pamięta kubły zimnej wody na głowę, rozczarowania i zawiedzione konfrontacje marzeń z rzeczywistością. 12 dni po wylądowaniu w Azji, skwar niemiłosierny, tłok niemiłosierny, wagony nierówno, tu-tuk, tuk-tu, poranek, noc się mgliście przeciera, ale zamiast dzień rodzić, obnaża suchy smutek, szeleszczącą kurzem jałowość pory suchej, samego jej grand finale, kiedy po horyzont tylko żółto i buro i tylko buro i żółto. Stoimy, bo miejsc nie ma, patrzymy przez dziurę po oknie, chyba dość bezmyślnie, zaspanie nas ratuje, a tu nagle tu-tuk, tuk-tu i tu-tuk wspomnieniami zatrzęsło, myśl, z niej słowa, mówię: Czytaj dalej Zielono mi.

Film drogi. Mijania.

komiks-film-drogi-mijania.jpg
KLIKNIJ TU, ŻEBY OBEJRZEĆ ZDJĘCIA

Przeczytałem niedawno  u znajomej X, że film drogi jest zawsze drogą do poznania własnego ja przez głównego bohatera. Nasza droga na rowerach z Siem Reap do Wietnamu jest jak film drogi. Z tą tylko różnicą, że my niczego nie poznajemy. Nie. Nie dlatego, że jesteśmy tu po raz pierwszy. Nie poznajemy niczego po drodze. Mijamy tylko miejsca. Takie patrzenie na świat jest jak udoskonalona forma telewizji.
W filmach drogi wystarczy noc spędzona w przydrożnym barze, żeby rano spojrzeć z nad butelki whisky na spotkanego dzień wcześniej człowieka jak na przyjaciela z dzieciństwa, o którym wie się wszystko. A spoglądając tak wypowiedzieć przecudną i głęboką myśl, którą reżyser wkłada nam w usta przemilczając fakt, że zmitrężył pół żywota zanim do niej doszedł.
Rzeczywistość wygląda jednak inaczej. Czytaj dalej Film drogi. Mijania.

„Byle dalej”

byle-daleji.jpg
KLIKNIJ TU, ŻEBY OBEJRZEĆ INNE NASZE OKŁADKI

Znamy się od trzech lat. Nie widzieliśmy się nigdy. Marta i Bartek. Poznaliśmy się w artykule Życia Warszawy. Dziewczyna, którą bardzo polubiliśmy, ale też nigdy nie spotkaliśmy, napisała o NICH i o nas. My jedziemy ze wschodu na zachód. Oni jechali z zachodu na wschód. Do tej pory spieramy się, kto pojechał w niewłaściwą stronę:)

Kochani, cudowna relacja z lekutko szurniętej przygody okrążania świata w (no musimy :P) niewłaściwą stronę 🙂
Z okładką made in TAMTARAM oczywiście.
Polecamy bardzo!!!

Post oraz obie okładki powstały na zajebistym notebooku Acer Aspire TimelineX