zabobony

DSC_6436.jpg
http://picasaweb.google.com/maugoska/Tarabuco#

ile zlowrogich spluniec mozna zignorowac w jedno popoludnie? z ilu przeklenstw mozna sie zasmiac? ile nieprzyjaznych slow i spojrzen da sie obrocic w zart? trzy? trzynascie? trzydziesci? mimo sporej dawki zdrowego rozsadku, nawet nierozumiane, w koncu zaczynaja niepokoic, zaczynaja uwierac.
najbardziej zlosci aparat, obiektyw skierowany w ich strone, ale nietrudno tez wyczuc, ze woleliby, zeby nas, bialych wogole tu nie bylo. oni maja swoj targ, maja swoje sprawy, swoje zycie. jestesmy intruzami, niewazne, ze ktos kupi czapke, ktos torbe czy narzute, radzili sobie bez nas przez cale dlugie wieki, nie jestesmy im potrzebni, tylko denerwujemy.
zdenerwowani klna, rzucaja pod nosem uroki. czaruja? a potrafia? juz nie umiemy powiedziec. dorosli, dzieci, starcy, wszyscy jednakowo, nie odpowiedza na usmiech, nie wdadza sie w pogawedke. czesciej sykna, cos gburna, zachna sie i odgryza. ich prawo. ale przeklenstwa? tak zewszad? z kazdej strony? no coz, na wszelki wypadek idziemy kupic ofiare, zlozymy pachamamie, by od urokow chronila. po calym dniu w tarabuco, chyba nie mamy wyjscia.

2 myśli do „zabobony”

Dodaj komentarz