KLIKNI TU, ŻEBY ZROUZMIEĆ, O CO NAM CHODZI:)
Żółte – bure – żółte – bure – żółte – bure – o-ooo.
Pociąg osobowy relacji Bangkok – Ayuthaya, 12 kwietnia 2009, pamiętam jak dziś, Tomek też pamięta, tylko on boleśnie, tak jak się pamięta kubły zimnej wody na głowę, rozczarowania i zawiedzione konfrontacje marzeń z rzeczywistością. 12 dni po wylądowaniu w Azji, skwar niemiłosierny, tłok niemiłosierny, wagony nierówno, tu-tuk, tuk-tu, poranek, noc się mgliście przeciera, ale zamiast dzień rodzić, obnaża suchy smutek, szeleszczącą kurzem jałowość pory suchej, samego jej grand finale, kiedy po horyzont tylko żółto i buro i tylko buro i żółto. Stoimy, bo miejsc nie ma, patrzymy przez dziurę po oknie, chyba dość bezmyślnie, zaspanie nas ratuje, a tu nagle tu-tuk, tuk-tu i tu-tuk wspomnieniami zatrzęsło, myśl, z niej słowa, mówię: Czytaj dalej Zielono mi.