> m i g a w k i > Tamtaram WorLds

tamtaram worLds rajan.jpgŚroda, 3 października, 2012, 
Turcja, Istambuł
Zdjęcia
„Kiedy idę do dżungli, nie potrzebuję do życia niczego poza dżunglą. Mimo tego, że jest gorąco, ciężko, niewygodnie, jestem tam szczęśliwy jak dziecko. Nie mając niczego, mam wszystko.
A wy, w miastach? Nie mając niczego, macie naprawdę niewiele…”
Rajan – emerytowany nauczyciel, który spędził życie, ucząc plemiona Orang Asli w malezyjskiej dżungli.
Tasik Chini, Malezja Listopad.2010.
Niniejszym rozpoczęliśmy cykl Tamratam WorLds! Stolice tego świata, strzeżcie się:)
Chcesz przeczytać więcej o Tamtaram WorLds? Kliknij na zdjęcie!

Post powstał na arcyklawym notebooku Acer Aspire TimelineX

Nomadzi

nomadzi-tybetanscy.jpg
KLIKNIJ TU, ŻEBY OBEJRZEĆ ZDJĘCIA 

Nóż wbity w ziemię tuż przy wejściu do jurty chroni przed piorunami. Nóż ma każdy mężczyzna. Kobiety noszą uczepione bioder koziki. Niewielkie, lekko zagięte. Noże mężczyzn są duże, ze zdobioną rękojeścią. To właśnie taki nóż będzie nas dzisiaj strzegł.
Stalowe, mięsiste chmury zaczerniają horyzont. Ciężko pełzają po wzgórzach, otumaniając ciszą wściekle zielone zbocza. Przedburzowy bezruch przerywają jedynie dziwaczne pochrumkiwania jaków, zbijających się niespokojnie w coraz ciaśniejszy krąg. Na zewnątrz wszystko już uprzątnięte. Poprzyczepiane, otulone folią, zabezpieczone, pozwiązywane. Nikt tu nie będzie czekał do ostatniej chwili, nie będzie stawał twarzą w twarz z ciskającą piorunami nawałnicą. Wystarczająco dużo w życiu niebezpieczeństw, zmagań i niepewności. Czytaj dalej Nomadzi

> m i g a w k i > Chcę rozmawiać z szefem

chce-rozmawiac-z-szefem.jpgPiątek, 13 lipca, 2012,
Chiny, Kangding, Muzeum Tybetańskie

Nie wiem czy po Konfucjuszu czy po Mao to spuścizna, ale ten szalony z pozoru pomysł, zagranie va banque przerosło nasze najśmielsze oczekiwania. Wymawiane nieudolnie, napisane nierówno na kartce, to zdanie w sekundę otworzyło drzwi, ustawiło na baczność, sprawiło, że wszyscy dookoła jak mróweczki uwijali się, żeby nam pomóc, dogodzić, ułatwić. Zdanie zaklęcie, zdanie wytrych: „CHCĘ ROZMAWIAĆ Z SZEFEM”
Życie okraszone odrobiną bezczelności staje się zaskakująco proste…

Chcesz przeczytać o migawkach? Kliknij na zdjęcie!

Post powstał na arcyklawym notebooku Acer Aspire TimelineX

Autostrady po chińsku

autostrady-po-chinsku.jpg
KLIKNIJ TU, ŻEBY OBEJRZEĆ ZDJĘCIA 

Kiedy kamień spada, robi: pac! To wszystko. Wbrew temu, do czego przyzwyczaiły nas filmy, nie podskakuje, nie rozbija się na kawałki, nie toczy z hukiem w nieskończoność. Nie. Spada, robi: pac! i pozostaje w miejscu, w które spadł. Takie zdarzenie nic. Ot, kamień sobie zleciał.

W Europie ta droga byłaby zamknięta. Jak dwa razy dwa cztery. W Europie, takie zdarzenie nie miałoby szansy zaistnieć. Czytaj dalej Autostrady po chińsku

Kołowrotek

rekodzielo.jpg
KLIKNIJ TU, ŻEBY OBEJRZEĆ ZDJĘCIA 

W którą stronę by nie pójść, tam twórcza operetka – chrobotania dłut, postukiwania kowadeł, popiskiwania pił. W którą by stronę nie spojrzeć, tam patchworki barw, wesołe meandry rzeźbień, zalotne krzyżyki haftów. To było zaskoczenie. W kraju – ojczyźnie masówki z metką „made in china”, tyle rękodzieła!
Właściwie w każdym miasteczku, w każdej mijanej wsi samowystarczalność. Trochę jak w średniowieczu: ulica stolarzy, kowali, rymarz, kuśnierz, szklarz, szewc, podwórko – zakątek krawcowych… I multum, multum kolorów. Intensywnych, krzykliwych i trochę kiczowatych. Ale ten kicz nie przeszkadza, on chyba nawet pasuje, tętni życiem, cieszy, bucha optymizmem. I połysk. I złocenia. Gęsto, na grubo, bogato.
Najbardziej mi się podoba zajętość rąk powszednich. Czytaj dalej Kołowrotek

Wieże Himalajów

wieze.jpg
KLIKNIJ TU, ŻEBY OBEJRZEĆ ZDJĘCIA 

Są trochę jak mnisi, którzy lata temu złożyli śluby milczenia. Świadkowie ich świetności dawno już odeszli, pogrzebali w ciszy większość ich sekretów. A jednak one same wciąż imponują potęgą. Górują nad wioskami, oblepiają szczyty, dumnie zdobią czerwienią masywne, strome zbocza.

Wieże Himalajów, tak zwykło się je nazywać, owiane są tajemnicą. Kto je budował, dlaczego, jaką pełniły funkcję, można się tylko domyślać. Pytani o nie miejscowi patrzą zadziwieni i odpowiadają, że były, są i będą, jak te góry dokoła, po co chcieć wiedzieć więcej? Snują się więc domysły. Czytaj dalej Wieże Himalajów

Dziki miód

dziki-miod.jpg
KLIKNIJ TU, ŻEBY OBEJRZEĆ ZDJĘCIA 

Akurat zrzucał kosz z pleców, kiedy przyjechaliśmy na przyklejony do drogi niewielki punkt widokowy. Przysiadł w skrawku cienia i zaczął rozsupływać szare zawiniątko. Wyjął trzy kamienie. Spore, żółto-różowe, poprzerastane mchem. Ułożył je z namaszczeniem na rozłożonym na ziemi worku, ułożył obok nich wagę i zapadł się w letargu właściwym prostym ludziom, których większość życia mija na czekaniu. Czytaj dalej Dziki miód

Rilong

rilong.jpg
KLIKNIJ TU, ŻEBY OBEJRZEĆ ZDJĘCIA 

Rilong to taka mała mieścina na zakręcie. Domy przyklejone do serpentyny drogi wiją się wraz z nią. Cicho tam, nudno i spokojnie. Ale to chyba zasługa czasu w którym jesteśmy. W sezonie musi tu być sporo ludzi, bo okolica prześliczna. W dole wstęgi dolin, w górze pasma ośnieżonych szczytów, a pomiędzy jednym a drugim ociężałe, tkane rzepakiem, kukurydzą i żytem zbocza.

Przykro nam się robi. Tu nie możemy. Tam nie możemy. Jakaś taka zaczyna się rysować męcząca prawidłowość. Czytaj dalej Rilong

Pod niebem

pod-niebem.jpg
KLIKNIJ TU, ŻEBY OBEJRZEĆ ZDJĘCIA 

„Pod niebem nie jest lekko.
Pod niebem nigdy nie wiesz. Niczego nie zaplanujesz.
Pod niebem musisz się poddać zmiennym nastrojom nieba.
Deszcz. Słońce. Grad. Lepka zadymka. Minęły dwa kwadranse, znów słońce pali szczyty.
Znów słońce pali ciebie.
Skrywasz się w cieniu kamienia.
Robisz eksperyment, bo kiedy o tym mówili, ciężko było uwierzyć. Czytaj dalej Pod niebem

> m i g a w k i > Koniczyny czterolistne

czterolistne-koniczyny2.jpgCzwartek, 21 czerwca, 2012,
Chiny, gdzieś przy drodze między Gengda a Wolong

Tomek raz mnie spytał, jak ja je tak znajduję. Pojęcia nie mam, przysięgam, one jakoś do mnie wołają z tej trawy.
No i jest jeszcze jedna prawidłowość. Jeżeli rosną gdzieś koniczyny, to rosną też i czterolistne 🙂

Chcesz przeczytać o migawkach? Kliknij na zdjęcie!

Post powstał na arcyklawym notebooku Acer Aspire TimelineX

Telefon 110

tomek.jpg
KLIKNIJ TU, ŻEBY OBEJRZEĆ ZDJĘCIA 

/”Telefon 110″ – był kiedyś taki enerdowski serial (podobno kręcony jest po dziś dzień, ale nie jest już enerdowski, więc lipa), w którym dzielni milicjanci, milicyjnymi Ładami, z zawrotną szybkością ścigali przestępców po ulicach wschodniego Berlina./

W poprzednim odcinku:
W siną dal odjeżdża samochód z plecakiem M., w którym M. ma wiele cennych, częściowo niezbędnych do dalszej podróży rzeczy. Zdesperowana i złamana wydarzeniami M. podpisuje z Losem cyrograf: jeśli w ciągu doby plecak się odnajdzie, ruszają wraz z T. w dalszą drogę. Jeśli się nie odnajdzie, to wracają do Chengdu, kupują bilet na najbliższy lot do Warszawy i niespodziewanie kończą swoją prawie czteroletnią podróż. Czytaj dalej Telefon 110

Pod górkę. C.d.

pod-gorke-komiks.jpg
KLIKNIJ TU, ŻEBY OBEJRZEĆ ZDJĘCIA 

Nazywając rzeczy po imieniu, prześladował nas pech. Może nie jakiś wielki, pojedynczo-spektakularny, ale jednak wlókł się za nami od dłuższego czasu, coraz mocniej wzbierającą falą małych, kumulujących się upierdliwości. I męczył. Z tygodnia na tydzień coraz bardziej. A to coś się psuło, chociaż wcale nie musiało, a to ktoś zamknął okienko tuż przed naszymi nosami, więc się spóźniliśmy, więc się nie udało, więc… A to ludzie w hotelu, czwartym już z kolei, trzecią noc z kolei perorowali do rana. A człowiek musi spać przecież. A to… I tak w kółko. Codziennie, ciągle coś. Czytaj dalej Pod górkę. C.d.

> m i g a w k i > Czterolistne koniczyny


czterolistne-koniczyny.jpgWtorek, 19 czerwca, 2012,

Chiny, wjazd na autostradę pod Chengdu

SIEDEM CZTEROLISTNYCH KONICZYN!!! Pierwszych od Ameryki Południowej! Najbardziej na świecie lubię miejsca, w których rosną czterolistne koniczyny. Te zmyły odrobinę obawy przed dalszą drogą, wlały nadzieję, że może jednak wszystko będzie dobrze…
Chcesz przeczytać o migawkach? Kliknij na zdjęcie!

Post powstał na arcyklawym notebooku Acer Aspire TimelineX

Jesteśmy

tybet.jpg
KLIKNIJ TU, ŻEBY OBEJRZEĆ ZDJĘCIA 

Jesteśmy. (Niezmiennie jesteśmy. Przecież to nie nas, a internetu nie było.)
Jak rano napisałam w jednym mejlu, z Tybetu wczoraj zjechaliśmy i powoli wracamy do rzeczywistości. Ciągle tylko nie bardzo wiadomo, które to, to ta rzeczywistość.
I żeby o uduchowienie jedynie chodziło, o wpływ buddyjskiego mistycyzmu (mistycznego, tybetańskiego buddyzmu?) na pojmowanie świata. Nie. Rzecz ma się bardziej przyziemnie – nawet odpowiedź na proste pytanie „gdzie byliśmy?” nastręcza nie lada trudności. Czytaj dalej Jesteśmy