> m i g a w k i >

Nie umiem powiedzieć, jak długo zabieraliśmy się do rozpoczęcia tego cyklu. Pół roku, rok? Może dłużej?
„Migawki”, to tytuł książki, którą napisaliśmy po drodze. Nie wiemy, czy zostanie wydana, ale to nie jest ważne.
Ważne są rzeczy bliskie sercu, te, które nas dotykają, poruszają, uśmiechają, zamyślają.
Bardzo często jest tak, że niespostrzeżenie znikają w natłoku wydarzeń, ulatują przykrywane nowymi przeżyciami.
A przecież to właśnie one, potrafią czasem opowiedzieć o miejscu więcej niż niejeden reportaż.

Czym są zatem „migawki”? Zostało to już nazwane, nie ma sensu raz jeszcze ubierać myśli w słowa.
Poniżej, część wstępu do książki, a w nim wyjaśnione wszystko – co i jak w duszach śpiewa.

„W całym domu cisza. Jest sobotni poranek, wcześnie, ledwie świt. Okryta resztkami snu leżę na podłodze. Wszędzie dookoła porozrzucane pocztówki. Jest ich całe mnóstwo, poukładane zajmują spore pudełko po butach, ledwo się wieczko domyka. Teraz jednak tworzą kolorowy bałagan. Miejsc, chwil, pozdrowień, wspomnień. Większość jest zza granicy i większość wycyganiona. Od rodziców, sąsiadów. Inne były od zawsze.
Zabawa jest bardzo prosta. Wyciągam którąkolwiek, losowo, na chybił-trafił, oglądam i zmyślam historię. Potrafię tak zniknąć, przepaść na całe długie godziny. Zamykam oczy i krążę dłonią jak szybowcem nad pocztówkowym światem, zamieram na krótki moment, pikuję i ląduję. Gdzie? Nawet nie mam pojęcia, mam cztery, może pięć lat i jeszcze nie umiem czytać. Zresztą, dla moich historii, to nie ma większego znaczenia, one są o królowych i zagubionych krainach.
Jednak w tamtą sobotę wydarza się coś specjalnego. Moja ręka ląduje na najpiękniejszym pałacu. Nie, nie wiem, że to Stambuł i słynny Błękitny Meczet. Ale nagle wiem jedno, niezachwianie, na pewno – kiedyś tam pojadę, gdziekolwiek by to było, pojadę tam i go dotknę. Nie zobaczę, nie zwiedzę, ale dotknę właśnie. Palcem.

:::
To nie jest podróż życia. To jest życie w drodze. Więc nie pędzimy, nie gnamy. Wielu ludzi mówi, że gdy wyjeżdża w świat, w tydzień przeżywa miesiąc, w miesiąc – kilka miesięcy. Gdybyśmy mieli pół roku, też byśmy pewnie chcieli zobaczyć jak najwięcej. Ale mamy życie. Więc próbujemy dotknąć.

:::
Migawka.Ulotny kadr, wycinek skradziony-dostany od miejsca, człowieka, zdarzenia. Zapamiętany, spisany. Ale to nic więcej niż ta krótka chwila – tam i wtedy, tu i teraz. Przed godziną, za godzinę będzie już inaczej, tamto zniknie, zostanie wyparte przez nowe, przez inne. Dlatego nieuczciwe, naciągane jest twierdzenie, że gdzieś jest tak i tak. Jedyne, co można powiedzieć, to że tam, wtedy, przez tą krótką chwilę tak właśnie było.

:::
Ty mówisz drzewo, ktoś mówi drzewo. Ty widzisz brzozę, ktoś widzi baobab. Gubimy się, rozmijamy w tak zwykłych, prostych pojęciach. To wszystko, co tu znajdziesz naprawdę się wydarzyło, ale zostało przeżyte przez nas, po naszemu. Widziane naszymi oczami, czute naszymi duszami – musi być subiektywne.

:::
Świata się nie da opisać. Ciężko opisać ulicę, którą się chodzi co rano. Spróbuj, nie patrząc przez okno, wymienić budynki po drodze. A ile każdy ma okien? A w ilu oknach są kwiaty? A w jakim są kolorze ściany na klatce schodowej? No właśnie, nie wiadomo. A przecież to wszystko jest ważne, niczego nie można pominąć, bo każda, najmniejsza drobnostka składa się na całość. A kiedy na jakiejś ulicy jest się po raz pierwszy, a ten pierwszy raz często jest jedyny, to co można o niej powiedzieć? A ulic są w miastach setki. A domów na nich tysiące. I ludzi w tych domach tylu. A każdy człowiek – opowieść, nieskończoność historii. Nie da się tego ogarnąć, ułożyć prawo-lewo, góra-dół, pewnik, prawda. Jedyne, co w nas zostaje, to impresje, odczucia, wrażenia – migawki właśnie. „

> m i g a w k i >  KLIKNIJ sobie 

4 myśli do „> m i g a w k i >”

  1. aż mnie ciarki przeszły od tej zajawki tego co będzie. ostatnio dużo myślę o tym co zostaje w głowie po tym co widzieliśmy, gdzie byliśmy, kogo spotkaliśmy. niedługo też pokażę jak ja to widzę. 🙂 czekam z niecierpliwością na więcej. buziaki. i wódka na murku.

Dodaj komentarz