Tu byłem…

DSC_8897.jpg

Ok. Być może jesteśmy stetryczałymi ględami, nie kumającymi co jest cool oraz trendy. I ch.., mamy to gdzieś. Zapewne dokładnie tam, gdzie autor tego dziełka (i jak sądzę właściciel bloga: www. tulipanesku.ownlog.com) miał szacunek do czyjejś pracy i własności. Zwyczajnie szlag nas trafił jak to zobaczyliśmy.
Niejaki Anda Losmen jest najtańszy w okolicy. A skoro ta okolica skupia w dużej mierze właśnie tanie hotele, to myślę, że możemy zaryzykować stwierdzenie, że jest też najtańszy w mieście. A inne, te okoliczne nie są droższe od niego o 5 czy o 15, ale o 100 procent. Jeździmy już dość długo i zdążyliśmy poznać, co zazwyczaj oznacza aż taki rozdźwięk w cenie. Ano oznacza tyle, że można się uważać za nie lada szczęściarza jeśli po nocy pluskwy zostawią w naszych żyłach ze dwa mililitry krwi, że wody w kranach nie ma, a jeśli jest to cieknie, że łóżko się rozpada, prześcieradło ma kolor zbliżony do wycieraczki, że w kiblu można zabijać co wrażliwsze istoty tylko je tam zamykając, że zamek w drzwiach nie działa, że podłogi nikt nie mył od czasów pierwszego papieża, że ściany się aż lepią i strach się o nie oprzeć…  Mam wymieniać dalej?
Właściciel Anda Losmen przy cenach jakie ustalił, mógłby oferować dokładnie ten sam rodzaj parszywego rozkładu, a i tak miałby komplet. A jednak jest inaczej. Czysto, porządnie, pachnąco. Ciepło i niemal rodzinnie. Dla mnie, taki stan rzeczy równa się z informacją, że w przeciwieństwie do innych, którzy mają w nosie standard swoich usług, bo doskonale wiedzą, że ludzie i tak do nich przyjdą, turyści i miejscowi, bo nie bardzo ich stać, żeby pójść gdzie indziej, TEN człowiek mnie szanuje. Jak może najsumienniej stara się być w porządku. Dlatego ja też go szanuję. Dlatego tak szlag nas trafił.
Bowiem niejaki Tulipan, czy jak tam się ten ów zowie, postanowił zostawić po sobie mazaną pamiątkę na drzwiach jednego z pokoi. I rozpoczął tym samym proces usyfiania tego, co dotąd ładne, schludne i solidne. Choć pewnie nie powinno, wstyd nam się zrobiło. Bo przecież właściciel hotelu musiał się narobić, żeby te drzwi tu wstawić, żeby były drewniane, żeby pasowały. I teraz co ma zrobić? Wymienić? Bo jakiś polaczek (oddaję komputer Tomkowi, żeby dokończył pisać, bo ja za dużo klnę) nie umie skumać tego, czego mam nadzieję matka go uczyła, że należy szanować czyjąś ciężką pracę, no bo jakby się czuł ów człowieczyna marnego polotu, gdyby w jego szanownych czterech kątach ktoś nasmarował na świeżo wymuskanej ścianie wielki czarny napis: „pomyśl debilu choć chwilę zanim coś nabazgrzesz”. Albo może lepiej, na czole: „Tu mnie jeszcze nie było. Rozum!”

Post powstał na zajebistym notebooku Acer Aspire TimelineX

5 myśli do „Tu byłem…”

Dodaj komentarz